Popisowy mecz JKH GKS-u Jastrzębie
Hokeiści JKH GKS Jastrzębie kapitalnie podsumowali mijający rok w ostatnim domowym meczu na własnej tafli. W niedzielny wieczór w derbowym starciu z GKS Tychy ekipa z Jastora pewnie, zdecydowanie i bardzo efektownie wygrała 6:2 (1:1, 2:0, 3:1), a kibiców szczególnie cieszyć powinno przełamanie, jakie zanotowali wspólnie wszędobylski Martin Kasperlik i znakomity Roman Rac, którzy wypracowali trzy z sześciu goli dla gospodarzy.

Podopieczni Roberta Kalabera świetnie rozpoczęli zawody, otwierając wynik już podczas pierwszej gry w przewadze. Kamila Lewartowskiego powinien był pokonać w 4. minucie Frenks Razgals, ale gdy niedługo potem bombę tyskiemu bramkarzowi posłał Vitalijs Pavlovs, wątpliwości już nie było. W 10. minucie zespół mógł podwyższyć prowadzenie, jednak stuprocentowych szans w krótkim odstępie czasu nie wykorzystali Roman Rac i Frenks Razgals. To zemściło się na gospodarzach w 18. minucie za sprawą wyrównania w power-play autorstwa Jasona Seeda.
Początek drugiej odsłony należał wprawdzie do tyszan, ale jastrzębianie bardzo szybko przejęli inicjatywę. Kolejne natarcia nie przynosiły jednak skutku dzięki postawie Lewartowskiego. W końcu jednak musiał on skapitulować, gdy podczas następnej z przewag ponownie pokonał go Pavlovs. Niebawem kibice byli świadkami pierwszego akordu koncertu duetu Martin Kasperlik i Roman Rac, którzy wykorzystali błąd rywali i doprowadzili do trzeciego gola dla JKH GKS Jastrzębie.
Kolejne dwa trafienia dla JKH także były efektem współpracy Czecha i Słowaka. Najpierw w 41. minucie na kilka sekund przed końcem przewagi Kasperlik ukłuł po raz drugi, zaś dwie minuty później fantastyczne podanie "Kaspiego" do Raca skończyło się golem na 5:1. Zamroczeni tyszanie mogli chwilę potem otrzymać kolejny cios, ale tym razem Frenks Razgals pocelował w poprzeczkę. Goście zdołali jednak odsunąć realizację tego wyroku tylko o trzy minuty, kiedy to za sprawą akcji braci Sevcenko starszy z nich dobił strzał młodszego i tym samym zamknął wynik na okazałej "szóstce". Jeszcze w końcówce jastrzębianie mogli pokusić się o siódme trafienie, ale zamiast tego pozwolili rywalom na kontrę, która nieco osłodziła im gorycz porażki na Jastorze.
Dzięki wygranej jastrzębianie nie tylko wrócili na czwarte miejsce w tabeli PHL, ale również odzyskali punktowy kontakt z pokonanym GKS Tychy, który zajmuje lokatę na najniższym stopniu podium. Jeszcze w tym roku zespół czeka trudny wyjazd do Katowic, natomiast kolejne starcie na Jastorze odbędzie się już w 2022 roku.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 6:2 (1:1, 2:0, 3:1)
- 1:0 Pavlovs (E. Sevcenko, Razgals) 04:25, 5/4
- 1:1 Seed (Mroczkowski, Szczechura) 17:53, 5/4
- 2:1 Pavlovs (Kostek, Razgals) 27:41, 5/4
- 3:1 Kasperlik (Rac, Bryk) 30:58
- 4:1 Kasperlik (Rac) 40:47, 5/4
- 5:1 Rac (Kasperlik, Bryk) 43:00
- 6:1 E. Sevcenko (A. Sevcenko, Pavlovs) 47:20
- 6:2 Sierguszkin (Fieofanow) 52:24, 4/4
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Kasperlik, Rac, Kalns - Kamienieu, E. Sevcenko, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals - Kostek, R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka - Gimiński, Wróblewski, Płachetka, Pelaczyk.
źródło: jkh.pl